Cudowne pogoda, naprawdę! Mam nadzieję, że Wy również przez kilka ostatnich dni mogliście poczuć gorące promienie słońca na swoich policzkach. Ja swój weekend zaczęłam już od czwartku. Nie poszłam do szkoły, bo tak naprawdę nie miałam czasu, ani najmniejszej chęci. Po Waszych wszystkich komentarzach, nie tylko na blogu, ale też na innych portalach społecznościowych postanowiłam w końcu coś zrobić z tymi moimi zaburzeniami odżywiania. Z samego rana poszłam zrobić sobie morfologię, aby sprawdzić czy czasami nie nabyłam się anemii.. kolejny raz. Wyniki odbieram w poniedziałek. Następnie pojechałam do mojej bardzo zaufanej pani psycholog. Po długiej rozmowie doradziła mi, abym poszła zarejestrować się do psychiatry. To było takie dziwne i nowe. Zazwyczaj moja mama załatwiała takie sprawy, jakieś rejestracje, skierowania i w ogóle, ale teraz mam dziewiętnaście lat i muszę robić to zupełnie sama. Naprawdę jest to dla mnie dziwne uczucie. Poszłam do budynku obok i okazało się, że jest wolne miejsce akurat za parę godzin, no to podałam swoje dane i wróciłam do domu coś wypić, bo byłam wyczerpana. Wspomnę tylko, że nic wcześniej nie jadłam, a po mieście poruszałam się rowerem.
Ok, na miejscu byłam sporo przed czasem. Poszłam do toalety umyć ręce, bo ubrudziłam się przy zapinaniu blokady na mój środek lokomocji. Przez resztę czasu chodziłam sobie po korytarzu czytając jakieś ogłoszenia, plakaty albo mi się po prostu zdawało, że je czytam, bo milion myśli przewijało mi się na raz w mojej głowie, już nawet nie pamiętam, zresztą to nie jest ważne. Kiedy wybiła godzina umówionej wizyty, a ja czekałam pod drzwiami gabinetu po prostu cała się trzęsłam! Nogi się pode mną uginały. Pomyślałam sobie, że może sobie pójdę, że nie dam przecież rady otworzyć się przed jakimś obcym facetem. Nie zdążyłam uciec, bo z pomieszczenia wyszła jakaś pani w średnim wieku dziękująca za wizytę. To właśnie w tej chwili zamarło mi serce i ledwo żywa weszłam do środka. Na początek krótkie przedstawienie się, podanie danych, podpisanie dokumentu, w którym mogłam wpisać jakieś imiona i nazwiska osób, którym pozwalam na wgląd do moich dokumentów, zrobienie ich kopii no i na usłyszenie opinii psychiatry na temat mojego stanu. Potem zaczęła się seria podstawowych pytań. Musiałam wrócić do przeszłości, do której nie lubię wracać, czyli do pobytu na oddziale, na który trafiłam ze względu na swoją głęboką depresję. Dzięki właśnie tym pytaniom i odpowiedzią na nie opowiedziałam praktycznie na czym polegają moje najważniejsze problemy. Razem ustaliliśmy, że najistotniejszą sprawą, którą powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności są moje napady jedzenia albo w ogóle nie jedzenie, głodzenie się. Zaczęła się kolejna wyczerpująca seria pytań i odpowiedzi. No i w końcu wiem co mi jest.
Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy być przerażona. Chyba te dwa uczucia towarzyszą mi na przemian. Cierpię na bulimię. Tak, tak wiem. Macie teraz w głowach obraz mnie wymiotującej po każdym posiłku, nie. Jest kilka odmian tej choroby. U mnie polega to na tym, że mam napady żarłoczności i nie mogę nad tym zapanować. Potrafię zjeść dosłownie wszystko co wpadnie mi w rękę. Już wcześniej zauważyłam, że chodzę po całym domu i szukam jakiś słodyczy po szafach, szafkach i wszędzie, gdzie się da, ale sądziłam, że każdy tak robi, że to jest przecież normalne. No, bo każdy lubi sobie dobrze zjeść, ale okazuje się, że nie każdy. Jem dosłownie najróżniejsze smaki jeden po drugim. Od słonych po ostre, ostrzejsze i najsłodsze! No ok, a co jest po tym jak to wszystko w siebie wcisnę? Mam okropne wyrzuty sumienia! Czuję się jeszcze grubsza i brzydsza niż przed jedzeniem. Muszę teraz coś z tym zrobić. Zjadłam tyle ile normalny człowiek zjadłby przez trzy dni, w takim razie nie będę jadła przez dwa kolejne dni. Na tym właśnie to polega. Psychiatra zapisał mi psychotropy, dzięki którym mam nie mieć takich napadów, ale zobaczymy. Biorę je dopiero od kilku dni, a takie tabletki działają minimum po tygodniu.
Jednak do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że jestem bulimiczką, bo to do mnie nie pasuje. Ja i bulimia? Co? Nie.. to nie może być prawda, to jakaś cholerna pomyłka. Cały czas mam mętlik w głowie. Dlaczego bardziej o to nie zadbałam trzy lata temu? Bo właśnie trzy lata temu zaczęły się moje zaburzenia odżywiania tak na poważnie. Nie wiem co będzie dalej. Przez ostatnie kilka dni prawie nic nie zjadłam, naprawdę mało, ale po prostu się boję, że jak zjem coś za dużo to dostanę napadu i zjem całą lodówkę! Wolę zaczekać jeszcze tydzień, dwa i wtedy zacząć jeść normalnie albo to moja kolejna wymówka, aby jeść jak najmniej.
Najbardziej bałam się na wczorajszym grillu na działce. Było tyle przepysznych rzeczy! Ciasta, ciastka, babeczki, szaszłyki, jakieś inne grillowane mięso, sałatki, gazowane napoje i tak dalej. Siedziałam przy tym stole i jadłam swoją wcześniej kupioną sałatkę koperkową. Skusiłam się tylko na jednego loda karmelowego, ale mogłam go zjeść, bo miałam bardzo nisko kalorycznie słabe śniadanie. Udało mi się przetrwać. Moja mama za bardzo nie wie na czym polega ta choroba i trochę mnie nie rozumnie, ale potrzebuje trochę czasu, aby to wszystko przyjąć do wiadomości. Jest mi naprawdę przykro, że moi najbliżsi tak się o mnie teraz martwią, ale tak po prostu musiało być. Podobno bulimii się samemu nie wybiera. Ma na to wpływ wiele czynników od nas niezależnych.
Ściągnęłam sobie aplikację na iPhone'a, w której mogę zapisywać swoje wszystkie posiłki i ich kcal. Dzięki temu w ogóle coś jem i wiem co mogę jeść, bo jest zdrowe i zarazem niskokaloryczne. Jem i nie czuję, aż takiego poczucia winy i obrzydzenia do siebie. Wracając do tej działki to naprawdę świetnie się bawiłam. Już dawno nie biegałam dookoła oblewając się z kimś wodą albo goniąc grabiami! To była też świetna okazja do spokojnego porozmawiania z rodziną, zrobienia kilku zdjęć, no i co najważniejsze powspinania się po drzewach!
Jeny... Tak to czytam i chyba też mam ed... Od 2,3 lat zwlaszcza w okresie maj-listopad inaczej patrze jak i co jem... Jak zjem za duzo to na nastepny dzien tez nic nie jem i duzo sie ruszam, zeby spalic to wszystko... W tamtym roku po wakacjach schudlam 12 kilo, gdzie normalnie prawidlowo chudnie sie 1-2 kg na tydzien(czy jakos tak?) A jak widze jakieś ciastka czy cokolwiek to też muszę zjeść aby wszystko zniknęło... Poppy trzymaj się!. K.
OdpowiedzUsuńJak najszybciej udaj się do jakiegoś psychologa albo specjalisty dopóki jeszcze nie zniszczyłaś doszczętnie swojego organizmu droga K. <3
UsuńJak chcesz o tym pogadać to śmiało pisz: poppymiau@wp.pl
Wyjdziesz z tego, dasz rade, wierzę w cb ! <333 ahh jaką ja mam ochote na grilla !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
stay-possitive.blogspot.com
Życzę Ci wytrwałości i wiary w siebie! :*
OdpowiedzUsuńNo nieźle... powiem Ci że ja sama od pół roku mam tak, że mogę nie jeść po parę dni bo po prostu nie czuje głodu...a czasem mam tak, że nie jestem głodna, ale zjem wszystko i dosłownie jak Ty biegam po domu w poszukiwaniu czegokolwiek... to jest straszne.
OdpowiedzUsuńWszystko zaczęło się od momentu jak zaczęłam być w związku... przebywałam dużo czasu z chłopakiem i po prostu nie potrafiłam przy nim jeść, stres i te sprawy( wiem głupia sprawa) no i od tamtego czasu skurczył mi się żołądek... nie jadam śniadać, a w tygodniu zjem jedną kanapkę na dzień i to mi starcza. a w weekendy jestem zmuszona zjeśc chociaż trochę obiadu .
Ja spędziłam długi weekend głównie w domu (nie licząc wypadów na pogotowie) podczas kiedy przyjaciele świetnie się wtem czas bawili.. chociaż ja nie miałam od nich nawet żadnego "odzewu", a sama do nich zadz. nie miałam jak. Szczerze powiedziawszy trochę mi się chyba przykro zrobiło, oglądając zdj na ich insta z fajnych wypadów, pół weekendu się nad tym zastanawiałam w sumie, znów zaczęłam myślami wracać do czasów kiedy między nami było trochę ... burzliwie, kiedy nieźle namąciłam. Ale nie ważne. Po prostu cały weekend spędziłam z nogą w gipso-podobnym-czymś. I spędzę z tym czymś jeszcze jakiś tydzień.. zastanawiam się jak się jutro doczłapie z tym do szkoły.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Zdrowiej Poppy! :)
Wiesz Poppy o szkołę też się trochę martwię, ale tak tylko troszeczkę. Bardziej martwię się o swoich przyjaciół, o naszą przyjaźń. Że ona zniknie, albo że już zniknęła. Pisałam ostatnio z przyjaciółką i ona powiedziała że teraz przez szkołę i wgl nikt niema czasu. A teraz oglądam Ich zdj ze wspaniale spędzonego Razem weekendu. I zastanawiam się.. czemu.. mnie na nich niema. To głupie takie myślenie, ale .. już raz przez swoją głupotę, kiedyś prawie ich straciłam. Nie chcę żeby to się znów stało.
UsuńBardzo współczuję Ci tego co cię spotkało. Trzymam kciuki, że niedługo z tego wyjdziesz i będzie już tylko lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńbgrenda.blogspot.com
Dobrze, że zdecydowałaś się iść do lekarza, teraz wiesz na czym stoisz. Też nie wiedziałam, że są różne rodzaje bulimii, ale tak naprawdę nigdy nie miałam powodu, by się tym interesować. Wierzę, że sobie z tym wszystkim poradzisz, trzymam kciuki za jak najszybszą poprawę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że neidługo będzie już wszystko ok. Tak wiele młodych dziewczyn ma problemy z jedzeniem, ale większość się do tego nie przyznaje.
OdpowiedzUsuńI bardzo ładne zdjęcia!
http://wolnym-krokiem.blogspot.com
Nie wiedziałam, że bulimia dzieli się na różne typy. Mam nadzieję, że leki chociaż troszkę pomogą Ci uporać się z tą chorobą :* Trzymaj się :* http://skarbusiowa-garderoba.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości i szybkiego powrotu do zdrowia :D
OdpowiedzUsuńPoppy ! Genialne zdjęcia, z każdym kolejnym widać, że idzie Ci coraz lepiej i że naprawdę lubisz to robić. Szczególnie urzekło mnie zdjęcie ręki w szklarni. Wierzę w Ciebie, dasz sobie z tym radę mimo, że czujesz się zagubiona w tej nowej sytuacji. Jesteś jedną z najbardziej dzielnych i silnych osób które 'znam'. Może to ryzykowne mówić, że Cię znam pomimo, że nigdy Cię nie spotkałam a tylko od kilku lat Cię "widzę" na blogu. Co nie zmienia faktu, że przez tę część swojego życia którą tutaj "ujawniasz" i pokazujesz jestem w stanie stwierdzić, że jesteś moją motywacją, że tak sobie radzisz z trudnościami i, że mimo tego wszystkiego jesteś dalej taka waleczna, wrażliwa i kochana a że nie stałaś się zimną, zmanierowaną, su*ą. Dasz sobie radę. Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło dobrze. Rodzina i ludzie którzy się o Ciebie troszczą to skarb, uwierz !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ściskam z daleka ! Pani Sosna.
nie wiedziałam, ze bulimia ma swoje różne odmiany :O
OdpowiedzUsuńPowodzenia Kochana!
MÓJ BLOG, ZAPRASZAM
Zaburzenia odżywiania to naprawdę poważny problem który dotyka w dzisiejszych czasach wielu młodych kobiet. Słyszałam nawet o takich forach dyskusyjnych na których dziewczyny wymieniają sie opiniami na temat tego gdzie chować jedzenie, jak ukrywać przed rodzina swoją chorobę, jak ukrywać ja przed lekarzem. Masakra :/
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Mam nadzieję, że niedługo wszystko się unormuje.
OdpowiedzUsuńhttp://modajestnaszapasja.blogspot.com/2015/05/blog-post.html
Będzie mi miło, jeżeli zostawisz po sobie ślad u mnie <3
Bardzo dobrze, że zaczęłaś dbać o swoje zdrowie. Na pewno uda ci się z tego wyjść przy pomocy specjalistów ;) To dość trudny temat, doceniam, że ktoś go podjął i napisał o swoich przeżyciach ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przygody-mileny.blogspot.com/
Jak będziesz szukać psychologa, to patrz na opinie. I znajdź dobrego. Będzie okej! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie zwróciłaś mi uwagę na ważną rzecz - zdjęcia z użyciem kosmetyków o których pisałam można zobaczyć w innym moim poście. Jeśli masz ochotę spojrzeć jak wygląda efekt to zapraszam tutaj http://realcosmetics4u.blogspot.com/2015/05/lekki-i-swiezy-makijaz-na-wiosne.html
OdpowiedzUsuńróż jest moim zdaniem boski i wygląda cudownie :)
A co do tych ruchów - czytałam kiedyś na ten temat taki duży artykuł, że dostać się tam nie jest łatwo. Środowisko anorektyczek jest bardzo zamknięte i chroni się przed dopuszczeniem obcych. Żeby dostać pełby dostęp do takiego forum, trzeba "udowodnić", że faktycznie jesteś anorektyczką i popierasz wszystko co dziewczyny tam robią. Przykre jest szczególnie to, że wiele młodych dziewczyn ukrywa swoją chorobę, a jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że nie widzą tego ich rodzice. Będąc na praktykach w szpitalu naoglądałam się wielu takich absurdalnych sytuacji kiedy rodzice, mimo oczywistych wyników badań, porównań wagi ich dziecka z pozostałymi z tej grupy wiekowej, zaprzeczali jakiejkolwiek chorobie mówiąc "przecież ona je". Niestety niektórzy nie zdają sobie sprawy, że jeśli 16 latka waży 36-38 kg to nie wiem co robi, ale bynajmniej nie je... Takie dziewczyny często też bardzo dużo ćwiczą, nadmiernie interesują się swoim wyglądem. Nie zdają sobie sprawy że mogą doprowadzić swój organizm do skrajnego wygłodzenia, zaburzeń zdrowotnych, które później będą się ciągnęły za nimi całe życie, a nawet do śmierci. Mam w rodzinie taką sytuację gdzie kobieta chorowała w młodości (btw. w Twoim wieku) na bulimię... Doprowadziła się do poważnych zaburzeń hormonalnych, w tym braku miesiączki przez prawie rok. Wiele lat później chcąc zajść w ciążę miała z tym ogromne problemy. Na początku nie mogła w ogóle zajść w ciążę, później przy licznych próbach in vitro były poronienia. To naprawdę dramat jak żywienie może wpłynąć na organizm tak młodej osoby. Dziewczyny w tym wieku nie znają jeszcze swojej wartości i bardzo często nadmiernie przejmują się swoim wyglądem i myślą, że modelki, aktorki naprawdę w prawdziwym życiu wyglądają tak jak na zdjęciach czy reklamach. Problem w tym, że normalna zwykła kobieta, bez photoshopa i makijażu tak nie wygląda. Jest to po prostu nadmierne dążenie do jakiegoś wyidealizowanego ciała. Niemożliwe do osiągnięcia. Trzeba kochać siebie taką jaką się jest. OCzywiście są dziewczyny naturalnie chude. Są też modelki, których pracą jest wyglądać - wiadomo więc że spędzają pół dnia na siłowni i bacznie obserwują to co jedzą. Gdyby tego nie robiły nie pracowałyby. Ale nie popadajmy w paranoje. Zwykła kobieta, która uczy się, pracuje, urodziła dziecko nie będzie ważyła 50 kg... i dobrze. To czyni nas właśnie różnymi od siebie i przez to pięknymi :) Nie daj się wpędzić w to koło i walcz!
Powodzenia i wytrwałości w twojej walce! Powrotu do zdrowia.. na pewno dasz radę!
OdpowiedzUsuńJa widzę cały komentarz więc nie wiem czemu w Twojej przeglądarce się urwał?!
OdpowiedzUsuńSzukaj. Jak znajdziesz dobrego będziesz sobie za to dziękować dłuuugie lata. Niestety z tym jest trudno... Najlepiej iść na psychoterapię prywatnie :(
OdpowiedzUsuńNiestety na Twoim profilu Google+ nie masz zamieszczonego linku do swojego bloga, więc nie moge odpisać Ci na komentarz :C
UsuńPoppy, Zdjeciorobienie.blogspot.com komentowałam dzisiaj i jeszcze link pamietam haha :))
UsuńNo cholera jasna mnie z tym bloggerem trzaśnie ;__;
UsuńDodaję coś - chwilę jest ok. Potem się zmienia. Potem znów się zmienia. Podpinam do g+ jest gorzej niż było. Odpięłam. Nie mogę nic zrobić. Aaaaaaaaaaaaaa.
działa? Powiedzcie, że działa ;___;
UsuńTeraz? :3
UsuńTo jeszcze tak spróbuję, żeby moją mordę było widać!
Usuń(btw, dzięki za cierpliwość, ja bym siebie chyba zabiła ;_; )
Wiesz, jak kiedyś miałam bloga tutaj to było dużo prościej, bo wystarczyło się tylko zalogować i działało. A teraz doszło google+ i... ups.
UsuńOpłaca się tego używać? Mam na myśli G+ oczywiście :)
ale zdjęcia mi się spodobały ;o
OdpowiedzUsuńżyczę wytrwałości i powodzenia :)) będzie dobrze :)
http://triviaaboutme.blogspot.com/
Ja jestem kompulsywną żarłoczką, i nie przeszkadza mi to aż tak bardzo do momentu gdy wejdę w internety a tam miliony szczupłych, pięknych dziewczyn, które jeśli chodzi o cielesność nie mają ze mną (niestety) nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze uda Ci sie z tego wyjsć :)
Trzymam za Ciebie kciuki kochana!
Masz racje z tym ze mało ludzi w blogosferze czy nawet na fb napisze coś szczerego o zdjęciach... a jeśli są takie komentarze to naprawde pozwalają się rozwinąć! Także dziękuję Ci za komentarz szczery i konstruktywny! Już niedługo opublikuje kolejną sesję. Mam nadzieje że też ją ocenisz (dam znać)! :))
OdpowiedzUsuńpierwszy jeden z trudniejszych kroków już za tobą, teraz już będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wspaniałego tygodnia :)
Anru
Zaburzenia odrzywiania to nie maly problem, ale wierze, ze ze Ci sie uda je pokonac :)
OdpowiedzUsuńSama nie raz mam tak ze zjadlabym wzystko z lodowka wlacznie, ale nigdy nie glodze sie na drugi dzien raczej staram sie tym razem zjesc normalnie. Moze wybierz jakas dyscypline sportowa odpowiednia dla siebie, np rower, taniec, rolki, albo cwicz w domu, zawsze to jakies zajecie dodatkowe, ktore moze w glowie pokaze Ci ze ''ok zjadlam duzo, ale spalilam czesc tego'', przestaniesz sie moze tak martwic :) Zamiast ciastek zaopatrz sie w zdrowe przekaski jak owoce czy orzechy i pij duzo! Pomaga na uczucie glodu :) Trzymam kciuki!
Szczerze? Podziwiam cię, za twoją szczerość, bo nie boisz się o tym wszystkim opowiedzieć, sama również chcesz udzielać rad i komuś pomóc.
OdpowiedzUsuńCo do jedzenia samej jest mi za siebie wstyd ale potrafię nie jeść nawet kilka dni, jeśli już jem to zazwyczaj przez pół dnia nic, potem się nawpieprzam, a potem znowu nic. Potem jest mi często już tylko źle.
Ale dosyć o mnie xd twój blog jest po prostu fenomenalny i na pewno nie raz tutaj zajrzę :) oraz dziękuję za komentarz u mnie ;)
typicalgr.blogspot.com
Nie wiedziałam, że bulimia dzieli się na inne choroby.
OdpowiedzUsuńDobrze, że poszłaś do specjalisty. Przynajmniej wiesz, co Ci jest i możesz to kontrolować.
Trzymam kciuki za poprawę! :)
Trzymam kciuki, aby udało Ci się zwalczyć bulimie ;3
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, na blogu potrafisz pisać o takich problemach :)
Znam ten problem... Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę Ci, aby Twoje problemy z odżywianiem z czasem odeszły :) Bardzo fajnie piszesz, czuję, że będę tu częstym gościem :) Zapraszam do mnie: www.cornerof-mymind.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTwój wspis jest taki szczery, życiowy.. wiedz, że cię wspieram. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia! :)
Kasia z rymowanemysli.blogspot.com
Kurcze. Dziewczyno. :( nawet nie wiesz jak mi bylo przykro i szkoda mi bylo Ciebje jak to czytalam, bo kiedys bylam w podobnej sytuacji :(
OdpowiedzUsuńJa zamiast ograniczać sie w jedzeniu to polaczylam zdrowe i racjonalne odzywianie z cwiczonkami na spalanie kcal i powiem Ci ze o niebo lepiej sie czuje i mam wieksze checi do zycia niz wtedy gdy sie tak ograniczałam.... :(
Daj znam jak sie u Ciebie to potoczy, ale mysle ze chociaż w malym stopniu Ci pomoglam.... bo bardzo bym chciała :x
Trzymaj sie cieplusio :*
Trzymaj się! :)
OdpowiedzUsuńJa jestem typem żarłoczka :/ ale mam nadzieję, iż nie są to oznaki choroby :/ Ale najważniejsze żebyś wyzdrowiała! :)
OdpowiedzUsuńhttp://mellorineblog.blogspot.com/?m=1
Trzymaj się, uda ci się ☺
OdpowiedzUsuńhttp://somethingforyou0.blogspot.com/
Mam nadzieje, ze bedzie dobrze... Trzymam za Ciebie kciuki
OdpowiedzUsuńJa sama cierpiałam na cos podobnego, jadłam wieczorami wszystko, co znalazłam w lodowce i codziennie rozpoczynałam dietę na nowo, jednak kończyli sie jak zwykle. Teraz umiem nad sobą panować, ale wiem jak trudne to jest,..😔
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! Będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńhttp://claudiablog-welcometomyworld.blogspot.com/
Też miałam lekkie zaburzenia odżywiania w liceum, potrafiłam nie jeść nic całe dnie, w sumie zaczęło się to pod koniec gimnazjum. Miałam napady jedzenia tak jak Ty, ale po jedzeniu brałam się za ćwiczenia żeby spalić zjedzone kalorię i nie przestawałam dopóki nie spaliłam wszystkiego. Czasami trwało to do późnych godzin nocnych... Po jakimś czasie zobaczyłam film dokumentalny że to co robię, to bulimia sportowa, ale zbagatelizowałam sprawę. Jakoś sobie z tym poradziłam i teraz jest mi dobrze w swoim ciele, ale dalej pamiętam to uczucie bezsilności... Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki zęby udało ci się pokonać bulimie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) =KLIK=
będzie dobrze trzymamy kciuki :) ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje ślicznie za komentarz :)
LIFE PLAN BY KLAUDIA
nie wiedziałam że bulimia może być tak bardzo złożona. mnie też się zdarza, że czasami nawet przez cały dzień nie odczuwam głodu a innym razem mogłabym zjeść wszystko co mi się nawinie, ale u mnie to chyba nie wynik choroby a własnego zaniedbania. współczuje ci tego przez co przechodzisz i mam nadzieję że z tego wyjdziesz, trzymaj się mocno i daj znać jak to się potoczy :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i zapraszam na nowy post!
blog - klik♥
Raczej nie mam takiego problemu, jem dużo
OdpowiedzUsuńw zasadzie codziennie podobne porcje, poza tym mam szybką
i zdrową przemianę materii, ale wszyscy trzymamy za ciebie kciuki :)
z każdym problemem da się wygrać :)
pozdrawiam cieplutko myszko :*
Wierzę, że szybko wrócisz do zdrowia! ;*
OdpowiedzUsuńU mnie też ostatnio jest taka cudowna pogoda! :)
pozdrawiam,
ANN--BLOG
Mam nadzieję, że będzie dobrze! Sama przez długi czas chodziłam do psychologa, który zdiagnozował u mnie depresję oraz zaburzenia lękowe, jednak gdy zaczęła wspominać o tym, że powinnam zapisać się do psychiatry...spanikowałam. Nawet nie wiem czemu. Nie dość, że nie zapisałam się, to jeszcze przestałam chodzić do psychologa, żeby nie zaczęła na mnie naciskać.
OdpowiedzUsuńMiałam też podobne problemy z jedzeniem do tych, które opisałaś, jednak póki co staram się radzić sobie na własną rękę. Bardzo pomogło mi przejście na wegetarianizm, teraz czuję, że jestem bardziej w zgodzie ze sobą i nie czuję się aż tak źle, gdy myślę, że jem zbyt dużo.
Tak czy inaczej, trzymam kciuki za Ciebie! :) Trzymaj się.
mam nadzieję że wszystko będzie odbrze, musisz być silna ;)
OdpowiedzUsuńPiękny szablon i zkochałam się w Twoim stylupisania.
O tej odmianie bulimii jeszcze nie słyszałam.Kojarzy mi się tylko tak jak napisałaś z wymiocinami po jedzeniu. Wracaj do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńpanialeksandria.blogspot.com
Miło mi się czytało, naprawdę dobrze piszesz. I jeszcze te świetne zdjęcia pomiędzy. Zauroczyłaś mnie swoją stroną.
OdpowiedzUsuńA co do bulimii... Nie wyobrażam sobie siebie z nią, a tymczasem chyba i mnie powoli dopada. Miewam takie napady żarłoczności, ale nie jem jakoś specjalnie dużo. Ogólnie to myślę, że powinnam skierować się do psychiatry, zauważyłam u siebie prawie wszystkie objawy depresji, co przed innymi skrywam głęboko. No tak, łatwo powiedzieć, trudno zrobić. Mam dopiero 15 lat i sama przecież nie pójdę, a rodziców nie obchodzę, czułabym się z tym jak kretynka. No cóż, samo nie przejdzie, ale może uda mi się to zwalczyć. (wcale nie....)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
Trzymam kciuki.. :)) Fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMój blog---KLIK
po przeczytaniu twojego posta, jestem w szoku,bo... bo czytając to czułam jakbym czytała coś o sobie. Mam takie napady żarłoczności,potem wyrzuty sumienia,potem idę i jeżdżę godzinami z myślą : spalasz to. Jem tak przez 2 dni,a potem 2 dni nic.Chyba też mam z tym problem.Ale nie chcę się zgłaszać z tym do kogokolwiek.Spróbuję zapanować nad tym sama.Życzę Ci powodzenia,bo naprawdę wiem jak to jest. Wytrwałości kochana!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne fotografie !
OdpowiedzUsuńBLOG - zapraszam
Piszę o takiej poważnej sprawie, a ty skomentowałaś: świetne fotografie?
Usuńżenada, nie wchodź już więcej na mojego bloga, pozdrawiam.
Początki są najtrudniejsze! Dobrze, że już wiesz co Ci jest i masz odpowiednią pomoc. Gratuluję Ci siły i samozaparcia i życzę duuużo wytrwałości!
OdpowiedzUsuńhttp://sloiczeknutelli.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNo to trzymam kciuki, żeby wyniki były dobre :) Początki takiego poczucia samodzielności jest cudowne :) Teraz się z tego cieszę, kiedy muszę ogarniać całą biurokrację związaną z przejściem ze zwolnienia na urlop, lekarzami i w ogóle. Ech... straszne są te Twoje zaburzenia odżywiania :( Piękne zdjęcia :) Iii... drzewko czereśniowe! Zjadłabym, a mi nie wolno.
OdpowiedzUsuńZdrowa, zdrowa ;D 10 punktów dostała :)
Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńhttp://monika-bloog.blogspot.com
Wierze, że dasz sobie radę! Szczególnie jak piszesz bloga to dzielisz się z innymi, każdy chciałby widzieć postęp a myślę, że będziesz chciała nam pokazać, że da się z tego wyjść! + świetnie piszesz, dużo bym dała żebym umiała tak opowiadać :)
OdpowiedzUsuńTylko teraz zaczyna coś ją podłapywać, bo jakoś tak dziwnie oddycha... Pan Kudłaty chory. Mam nadzieję, że się od niego nie zaraziła.
OdpowiedzUsuńA to tak jak u dorosłego słychać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko będzie dobrze! Niestety w pewnym sensie wiem, co przechodzisz.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post! Jeśli Ci się spodoba będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz i zaobserwujesz mój blog. :)
alexandrak-blog.blogspot.com KLIK!
Wierzę, że uda ci się z tego wyjść!
OdpowiedzUsuńCzytam tę historię i stwierdzam, że jesteś cholernie odważną, a poza tym mega miłą, skromną i pozytywną osobą :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia i będę trzymać kciuki!
http://wieczorekm.blogspot.com/
Świetnie piszesz ! Super się czyta :) Z miłą chęcią obserwuje ♥
OdpowiedzUsuńhttp://nastriala.blogspot.com/
* Odnośni do bulwersacji na moim blogu *
OdpowiedzUsuńPrzepraszam jeżeli Cię uraziłam komentarzem : Fajne fotografie
Nie widzę tutaj jakiegokolwiek problemu ... ale jeśli faktycznie Cię to uraziło przepraszam
Dokładnie rozumiem twoją sytuację z chorobą , byłam w podobnej sytuacji .
Wiem jak się czujesz , nie chciałam pisać bezsensownego komentarza typuu : zdrowiej
dlatego że wiem jak się czujesz i nie jest to łatwe .
Pozdrawiam gorąco :*
Dziękuję za komentarz, to miłe zobaczyć serducho przy mojej jakze okazjonalnej notce od kogoś, kogo czytam od dawien dawna :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwalosci. trzymam kciuki ze wszystko bedzie dobrze ...
OdpowiedzUsuńTo super, że chcesz sobie pomóc! :) To już pierwszy krok do zdrowia :) U mnie napady głodu wiążą się z nieprawidłową pracą przysadki mózgowej oraz tarczycy. Właściwie to wiązały się, ponieważ już wychodzę na prostą i napady mam coraz rzadziej :) Jednocześnie chudnę 1 kg tygodniowo, włosy przestały mi wypadać garściami i widzę, jak bardzo poprawia mi się cera (wieczny trądzik). A to wszystko dzięki diecie i prawidłowemu odżywieniu organizmu :) Wierzę, że Ci się uda i za jakiś czas spojrzysz w przeszłość i powiesz: "już nie mam z tym problemu" :) Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńojej bardzo ciekawy post ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://eunikovakinga.blogspot.com/
Nic nad zdrowie. Dbaj o siebie. Życzę powodzenia i wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuńPiękne, staranne zdjęcia.
3maj sie i dbaj o siebie! :*
OdpowiedzUsuńhttp://kamila-mazur.blogspot.com/
Dużo zdrówka dla Ciebie ! :-* na pewno Ci się uda !:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
Świetny blog :) wzajemna obserwacja ? ja już Cię obserwuje :) zapraszam do mnie http://angelicious-stuff.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój post i zauważyłam, że ja też mam problemy z napadami jedzenia. Najczęściej chodzę po domu i szukam słodyczy. Chyba czas udać się do lekarza, do tej pory jak Ty myślałam, że to normalne. Trzymaj się . Zaczynam Cię obserwować, żeby być na bierząco i zapraszam do obserwacji mojego bloga - http://dosiadudkowska.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńJeju, czytam to i szczerze ci współczuję. Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdziesz, bo jedzenie tak mało nie jest zdrowe. Wracaj szybko do zdrowia, trzymam za ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńUda Ci się!
flawless-space
Ja właśnie w przeciwną stronę.. Jestem prawdopodobnie anotektyczką. Przy wzroście 155 cm powinno się ważyć koło 40 kg prawda? A ważę zaledwie 35. Ostatnio robiłam zdjęcia na bloga to rękę podniosłam tak że było mi widać kość na nadgarstku.
OdpowiedzUsuńhttp://smileforcat.blogspot.com
Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na wizytę u lekarza. Dbaj o siebie! Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://poszerzajachoryzonty.blogspot.com/
Jejuuu, bardzo przykro mi z tego powodu. W sumie, to czytając Twoje objawy bulimii przypominasz mi bardzo mnie. Ja też bardzo często mam takie napady jedzenia, ale nie jest tak, że całkowicie nic nie zjem przez 2 następne dni, ale potrafię zjeść tylko 1 mały posiłek, żeby czuć się potem po prostu mniejsza.
OdpowiedzUsuńAle tak jak Ty, myślałam, że to jest normalne. Wyleczysz się z tego, trzymam kciuki! :) I zaobserwowałam, jestem ciekawa Twojego życia, pisząc szczerze :).
ania-ania3.blogspot.com
Właściwie to nie wiem, jak to jest mieć bulimię. Ogólnie ja mam chorobę zwaną celiakią, ale w niej chodzi o to, że nie mogę jeść nic z glutenem i mam to do końca życia, choć właściwie nie jest to nic podobnego, co Ty masz. Trzymam za Ciebie mocno kciuki :)
OdpowiedzUsuńPaczix Blog
dbaj o siebie :)
OdpowiedzUsuńZdrowie jest najwazniejsze :)
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwacje? Zacznij i mnie poinformuj, a na pewno się uczciwie odwdzięczę :) Moj blog
Śliczne zdjęcia :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://rikaa-blog.blogspot.com/
Matko nawet nie wiedziałam że są inne rodzaje bulimii :<
OdpowiedzUsuńTa aplikacja to naprawdę dobry pomysł, chyba sama sobie taką ściągnę :)
Mam nadzieję, że z tego wyjdziesz, trzymaj się :*
Serdecznie zapraszam do mnie :)
http://karrrblog.blogspot.com/
zdrowia! :*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie
byAjina
KILK KLIK KLIK
Już obserwuje :) nie wiem czemu się nie dodało :((
OdpowiedzUsuńTego akurat nie czytałam. Polecam "Pan Mercedes" i "Joyland". Też niestety nie mam czasu ostatnio na czytanie książek (sesja..)
OdpowiedzUsuńA czuję się podobnie jak ty - wściekła na siebie, że nie potrafiłam się powstrzymać.
Może się nie znamy, ale żywię do Ciebie sympatię i bardzo się cieszę, że zrobiłaś ten najważniejszy krok i wyciągnęłaś rękę po pomoc:) Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta bulimia jest wywołana twoją obsesją na punkcie kalorii. nie powinnaś się skupiać na ilości kalorii w jedzeniu jedz to co Ci smakuje nie patrząc na to czy przytyjesz czy nie. Uważam , że ta aplikacja o której wspomniałaś w twoim przypadku wbrew pozorom nie jest taka dobra, ponieważ przez nią za bardzo skupiasz się na kaloriach. :)
OdpowiedzUsuńpinkk-rainbow.blogspot.com
Jesteś bardzo silną i mądrą dziewczyną ;) Jestem pewna, że znajdziesz w sobie tę moc by pokonać chorobę! Ja trzymam za Ciebie kciuki! :) Gdybyś miała ochotę porozmawiać - daj znać ;)
OdpowiedzUsuńAnoreksja jest lepsza.
OdpowiedzUsuńBulimiczki to lenie które myślą ze wyzygaja żarcie. A tak naprawdę tłuszcze wsiakaja.
Zapraszam na terapię : bulimia Gdańsk
OdpowiedzUsuńCześć, przeczytałam twój wpis i nawet nie wiesz jak ja to wszystko rozumiem. Sam popadłam w bulimię, dopiero niedawno sobie to uświadomiłam. I z dnia na dzień, popadam przez to coraz większą depresję. Chcę z tego wyjść, nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zdobędę skierowanie i będę mogła iść do psychologa. W życiu bym nie pomyślała, że stanie się ze mną coś takiego, choć żyje tak od 4 lat, byłam pewna, że jestem twarda, a ja po prostu nie byłam świadoma tego o robię.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki!
PS. Co to za aplikacja??
http://growlmabloga.blogspot.com