10 maja 2014

Doro$łość.


Nie jestem zadowolona. Często wspominam słowa mojej rodziny: "Jak dorośniesz to znów będziesz chciała być dzieckiem, zobaczysz." No i zobaczyłam. Może całkiem dorosła jeszcze nie jestem, bo tak naprawdę dopiero w nią wkraczam, ale jednak. Jak zarabia się własne pieniądze to żal jest wydać chociażby dwa pięćdziesiąt na piwo, bo to przecież ponad połowa biletu w jedną stronę do Tczewa. Kiedyś mama dawała mi na dwie strony i się nie martwiłam. Kupowałam za resztę kasy piwo, tu Grześki, tu piwo, tam jakiegoś innego batonika. Dzisiaj jest to dla kasa wyrzucona w błoto. Żebym kupiła sobie liquid do e-papierosa muszę pracować ponad godzinę. Wiem, że warto je kupować, bo tak zaoszczędzam nie kupując normalnych paczek papierosów. Trudno jest cokolwiek zaoszczędzić, zawsze są jakieś ważniejsze wydatki. To kogoś urodziny, to rocznica, to zbliża się dzień matki, to muszę kupić sobie jakieś nowe spodnie i tak w kółko. Odkąd mam pracę, a to już ponad miesiąc minął nie zaoszczędziłam nic. Próbuję odciążyć mamę jak najbardziej potrafię. Nawet już nie daje mi kieszonkowego. Najbardziej bolesne w dorosłości jest brak czasu. Boję się tych dni bez Anioła. Dostał teraz nową pracę i znowu będziemy się mijać. Kiedy on będzie pracować będę miała wolne, a kiedy ja będę pracować on będzie mieć wolne. Wytrzymamy. W tamtym roku tak było, ale w tamtym czasie nasz związek dopiero rozkwitał, nie byliśmy do siebie, aż tak bardzo przywiązani jak dzisiaj. Będzie trudno, ale damy radę. Kochamy się, jestem pewna.