4 marca 2015

Nutka depresji.

W moim życiu jest ostatnio dziwnie. Skończenie dziewiętnastu lat dodało do niego tylko nutkę depresji. Chociaż mogę być z siebie dumna. Zdobyłam wymarzoną pracę, którą niestety musiałam rzucić. Głównym powodem jest pierdolonekurwajebane prawo polskie. Jestem po prostu załamana. Nie mam pojęcia skąd wezmę pieniądze na studia, na dalsze kształcenie, jakieś kursy czy coś innego.. Może przybliżę po krótce o co chodzi i na czym to polega. Moja mama wychowuje nas sama. Kochany hahahahah tata nie płacił alimentów, ma mnie i moją siostrę głęboko w dupie. Więc alimenty dostajemy z jakiegoś tam funduszu państwa, ale jest jeden haczyk. Dostają je tylko rodziny, którym dochód nie przekroczy pewnej sumy. W lutym wypracowałam sobie tyle godzin, że przez moją wypłatę nie dostawalibyśmy alimentów już wcale. Tak po prostu by nam je odebrali, gdybym pracowała dalej. Dochód liczy się od drugiego przepracowanego miesiąca w roku. Nie wiem dokładnie jak to działa, ale jest to chore. Jak niby kurwa mam nazbierać sobie na studia, jeśli nie mogę pracować? Nie wiem kompletnie co mam robić. To prawo jest chore bez kitu. Najlepiej wyjechać z tego chorego kraju jak najszybciej.

W maju dostarczę sobie trochę tej zagraniczności, bo jadę do Niemiec na praktyki. Nie mam pojęcia jakim cudem się dostałam? W sumie chyba piszę tak tylko dlatego, że do końca w siebie nie wierzę tak jak kiedyś. Nie wierzę już w swoją siłę, ambicję, dążenie do celu, chęć walki z przeciwnościami losu.. Gdyby Anioł nie motywował mnie do nauki, nie powtarzał: "Poppy na pewno dasz radę, ja w ciebie wierzę, jesteś najlepsza!", pewnie olałabym całą sprawę. Tak naprawdę jeszcze tydzień temu potrafiłam tylko powiedzieć po niemiecku: "Ich bin Poppy" i to byłoby na tyle. Wystarczył mi tylko jeden tydzień i w tym jedna zarwana nocka, aby opanować podstawy i przygotować się na rozmowę kwalifikacyjną, która w dużej mierze była po niemiecku! Tak okropnie się stresowałam! Miałam tylko nadzieję, że nie zatnę się jak jakaś idiotka. Opowiadałam na tej rozmowie po niemiecku trochę o swoim domu, o fotografii, no i nie zabrakło tematu mojego bloga. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale nauczyciele natrafili na artykuł o mnie w jednej z lokalnych gazet. Nie zabrakło też moich czerwonych policzków ze stresu no i kierowania komplementów w moją stronę: "Klaudia jaką ty przeszłaś zmianę, oczywiście na lepszą!". Wicedyrektorka powiedziała nawet: "Masz rewelacyjny wizerunek!". Od razu zaczęło się wspominanie jak jeszcze miałam w policzkach cheek'i i przez to nie pozwoliła mi robić zdjęć na apelu. Dawne czasy buntu, ucieczek z domu, złych rzeczy, czynów i gówniarstwa, hahaha. Jak ja się cieszę, że to się skończyło. Teraz pozostaje mi tylko dalej uczyć się niemieckiego, co kiedyś wyjadę z tego pieprzonego kraju na dobre, a nie tylko praktyki.

P.s.- Język niemiecki nie jest taki trudny jak myślałam, trzymajcie kciuki!
P.s.2- Dodawajcie mnie na snapchat: poppymiau, czekam na snapy od Was!

@poppymiaufacebook

17 komentarzy:

  1. Możesz spróbować dogadać się z pracodawcą :)
    A poza tym nie ma tego złego co na dobre nam nie wyjdzie! Powodzenia, walcz o swoje!

    OdpowiedzUsuń
  2. czemu musiałaś rzucić pracę, skoro było tak dobrze? :(
    trzymam kciuki! niemiecki to chyba całkiem fajny język :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się zastanawiam czy nie mam depresji. :/ Wszystko dookoła mnie dobija, a najbardziej szkoła i przymus zastanawiania się nad tym gdzie chcę iść dalej po gimnazjum. Gdzie chcę, a gdzie mogę czy muszę. Bo ja nie do końca mam "wolną rękę" w tym zakresie. Chciałabym iść do liceum art. ale 1. nie miałabym skąd brać przyborów na zajęcia 2. nic po tym nie będę miała. Albo na mechanika do technikum ale znów nie wiem czy dam sobie rade i to nie tylko w kwestii ocen, ale w sumie potem, z takim zawodem. :/
    No i tak wszystko ostatnio na mnie naciska, że czuję jakbym popadała w depresję. A potem wychodzi że się tnę bo nie wiem co ze sobą zrobić. I cała rodzina do mnie jeszcze z pretensjami że ja zawsze taka na "nie" jestem do świata, ludzi i wgl. a sami mi skrzydła podcinają.
    Boję się że naprawdę popadam w depresję..
    Polska to nie chujowy kraj, to tylko chujowi ludzie w nim, rząd i prawo. Ale ja nie chciałabym mimo wszystko opuścić tego kraju. Nie tak na zawsze.
    Współczuję że musiałaś rzucić pracę i trzymam kciuki za praktyki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polska to popieprzony kraj, osobiście nie zamierzam tu zostać dłużej niż to będzie konieczne, to chore, że nie możesz teraz normalnie pracować :P A z niemieckim to życzę powodzenia, ja go za bardzo nie lubię... Dobra, w ogóle mi nie idzie ale muszę się wziąć w końcu do roboty :P
    Ale gratuluję, że się dostałaś na praktyki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety żyjemy w kraju absurdów :/

    Gratuluje sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja za tobą tęskniłam! Kurdę, ale nie sądziłam, że z takimi wiadomościami wrócisz.:/ Niestety Polska to specyficzny kraj i utrudnia tylko obywatelom życie. To na serio jest pojebane! Zamiast pomagać wychodził z dołku potrzebującym rodzinom, dawać im perspektywę na przyszłość to im to...odbiera? Jeśli mi przyszłość pozwoli to na 98% wyjeżdżam z tego kraju. Nawet do przereklamowanych Stanów czy UK. Przez myśl mi przeszła nawet Azja, ale z językiem byłoby kiepsko.
    Zazdroszczę ci, że masz kogoś kto cię wspiera. Ja niestety nie słyszę takich słów od nikogo. Sama do siebie gadam, ale ja mogę...
    Trzymaj się złoto!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja po niemiecku potrafię malutko ale z angielskim idzie mi lepiej :)
    Oczywiście będę trzymała mocno kciuki :)
    Ps. Przy okazji zapraszam na kanał mój i koleżanki https://www.youtube.com/channel/UCrzx7HgjRba2yFCWKpNNhfQ
    Jutro pojawi się nowy filmik :)
    Ps1 potrzebujemy kamerzysty w plener :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety tak w Polsce jest, prawo robi wszystko by żyło nam się ""dobrze"" ale z tego dobrego nie ma nic.
    Mam nadzieję, że poradzisz sobie jak najlepiej na praktykach w Niemczech, będę trzymać kciuki!

    Zapraszam również na swojego bloga, dopiero zaczynam :)
    another-view-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykre, ale teraz mogę zacytować stare chińskie przysłowie; "no cóż, bywa. Krowa to nie łańcuch, a więc pływa"
    Miłego

    Wejdź na TersTim :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój "tatuś" też nas zostawił i alimentów w ogóle nie placił... A nie widziałam go od 12 lat. Taki dupek. XD
    No to trzymaj sie jakoś!

    little-jay999.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój "tatuś" też nas zostawił i alimentów w ogóle nie placił... A nie widziałam go od 12 lat. Taki dupek. XD
    No to trzymaj sie jakoś!

    little-jay999.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. tęskniłam za Tobą Poppy, jakkolwiek to brzmi :)
    ja też chyba wróciłam do bloga, za dużo myśli w głowie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, że problemy miną i będzie dobrze. To niedorzeczne, że musiałam zrezygnować z pracy, szkoda, że tak tutaj jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literówka, miało być "musiałaś". Dzięki za zwrócenie uwagi, nie zauważyłam nawet. :P

      Usuń
  14. Ucz się ile wlezie i dostań się na studia dzienne, te są bezpłatne, ja tak zrobiłam, musiałam mieć tylko co miesiąc 50 zł na bilet miesięczny do miasta (z mojej wioski miałam na uczelnie ok 35 km, z czego 6 km do najbliższego przystanku autobusowego, sama nie wiem jak udało mi się skończyć studia w takich warunkach, ale jakoś poszło;), do tego na państwowych uczelniach są stypendia socjalne i naukowe, przy dobrych wiatrach, masie nauki i przebrnięciu przez tony papierków można miesięcznie otrzymywać od 500 do 1000 zł, które nie mają wpływu na alimenty. Jest też drugie wyjście - moim zdaniem milion razy rozsądniejsze - olej studia i wyjedź do jakiejkolwiek pracy za granicą, pracując w normalnym kraju jak np. UK, po 2-3 latach bez problemu będzie Cię stać na zaoczny college. Wszyscy moi znajomi, ktorzy tak zrobili wygrali swoje życie, a jesteśmy pokoleniem już 30 latków. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! Na pewno wezmę pod uwagę te warianty! Ten drugi jest niezły, bardziej mi się podoba :)

      Usuń