28 maja 2015

Zaburzenia odżywiania

Jest dziwnie. Siedzę w domu i nie wiem co ze sobą zrobić. Mam tyle rzeczy do ogarnięcia, ale nie mam na to w ogóle siły. Najchętniej leżałabym w łóżku przez cały dzień i z niego nie wychodziła, schowała się pod kołdrą i udawała, że wcale mnie tam nie ma. Stresuję się, bo niedługo muszę iść zrobić sobie morfologię i obawiam się, że znowu mam anemię. W sumie to było do przewidzenia. Przecież zawsze tak robię. Mam anemię to jem normalnie, łykam te cholerne tabletki z żelazem, żołądek boli mnie częściej niż zwykle, ale to nic. Potem idę zrobić sobie wyniki i są świetne. No to teraz znowu mogę pozwolić sobie na głodówki, ćwiczenia, bieganie, częstsze jazdy na rowerze. Wszystko po to, żeby schudnąć. Nienawidzę jedzenia, a jednocześnie je uwielbiam. Jednak zawsze ta nienawiść wygrywa. Oczywiście oglądam zdjęcia perfekcyjnych brzuchów, nóg, rąk w internecie na przykład na instagramie.



Tak naprawdę okłamuję sama siebie. Cały czas to robię. Kiedy było jeszcze gorzej niż jest teraz byłam już prawie zdecydowana o wizycie u psychologa albo nawet u mojego byłego psychiatry, ale zawsze jakoś udawało mi się ze wszystkiego wybrnąć. Kiedy się poprawiało to te myśli i chęci znikały. No bo przecież teraz jest dobrze to po  co mam tam iść? Aby powiedzieć, że jest w porządku, że jem normalnie, nie głodzę się i czuję się dobrze? Tym samym ukrywając fakt, że codziennie się ważę i po milion razy oglądam swoją sylwetkę w lustrze. Tak naprawdę to moja pierwsza czynność codziennie rano po wstaniu z łóżka. Lubię to robić, bo chociaż na chwilę mogę zobaczyć u siebie prawie płaski brzuch, nie wciągnięty tylko naturalnie prawie płaski. Potem następuje chwila prawdy. Zjem coś dzisiaj czy nie? Często zdarza się tak, że po prostu nie mam czasu na zjedzenie czegokolwiek, a potem uczucie głodu nagle znika.



Mam też problem ze spożywaniem posiłków przy obcych ludziach. Szczególnie teraz na praktykach, gdzie siedzę z moimi dwoma nauczycielami, pijemy sobie herbatę i rozmawiamy, ale mi jest po prostu wstyd, nie wiem dlaczego. Kanapki zazwyczaj zabieram z powrotem do domu, no i cieszę się, bo jadąc tam i wracając do domu rowerem robię to o pustym żołądku, czyli więcej kalorii spalę. Nie ukryję też faktu, że często specjalnie wybieram drogę pod górkę, aby bardziej się zmęczyć.



Byłam dzisiaj w nocy na inwentaryzacji. Do domu wracałam o szóstej rano po ośmiu godzinach bez jedzenia, totalnie wyczerpana, ale specjalnie jechałam pod górkę! Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, ale próbowałam z całych sił pedałować. Miałam takie uczucie jakby moje mięśnie się paliły, czułam duże pieczenie, ale co tam. To nie jest normalne, ale nie chcę zwracać na to uwagi. Od ciągłego głodzenia się powstrzymuje mnie tylko myśl o tym, że bardzo pragnę mieć kiedyś dziecko. Kiedy miałam bardzo głęboką anemię lekarz uświadomił mi, że jak tak dalej pójdzie to nawet w ciągu kilku dni okres może mi zaniknąć, a to może skutkować bezpłodnością. Bezpłodność i rak to dwie rzeczy, których boję się chyba najbardziej, oczywiście nie biorąc pod uwagę samotności. Nie wiem co dalej z tym zrobię.

Już kiedyś o tym pisałam o moich zaburzeniach odżywiania oraz anemii, tutaj macie linki:

Wysyłajcie do mnie snapy @poppymiau oraz piszcie na facebook'u oraz dziękuję Wam za to dotychczasowe wsparcie, które mi dajecie! Jesteście naprawdę niesamowici, jeszcze raz z całego serca dziękuję.

23 komentarze:

  1. Ja na anemie wylądowałam w szpitalu, nie potrafię się przekonać do mojej figury bo jestem po prostu GRUBA.Ogólnie mam problem z wymuszania wymiotów, aczkolwiek walcze z tym. Nie obraz się, ale chyba mamy ze sobą coś wspólnego! Pozdrawiam! Pisz na snapie i wgl. Buziaki:):*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sie niestety doprowadziłam do Anoreksji dałam rade z tego wyjsć acz kolwiek nadal jak zjem zadłużo obwiniam sie o czuje anorkske w sobie wiem ze jeszcze we mnie jest to jest najgorsze co ja mogę zrobic dla płaskiego brzucha

    Zapraszam :) http://awesoome-bloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Poppy - mięśnie Cię paliły, bo zamiast spalać tłuszcz (którego prawie nie masz z powodu niesystematycznego spożywania posiłków) spalałaś właśnie, te swoje mięśnie. Nawyk kilkugodzinnego niejedzenia - znam, praktykowałam. Do 3 roku studiów także miałam poczucie wstydu, kiedy miałam spożywać przy kimś posiłek (czasem mam takie nawroty, ale szybko na szczęście mijają). Nie daj się. Możesz być szczupła, lekko umięśniona, ale najważniejsze, abyś jadła. Bo kiedy nie jesz - Twój organizm spala Twoje mięśnie - a co za tym idzie - będziesz miała mniej siły. Ściskam mocno i przesyłam MOC!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama kiedyś dążyłam do perfekcji przez bulimię. Nie było mi przez to wstyd, czułam się silna. Bawiłam się w to przez 10 miesięcy, nie miałam okresu przez jakąś połowe, ale wymioty przestały przynosić efekty i zaczęłam jeść i tyć. Wróciłam do swojej wagi sprzed "kuracji". I jakoś zwyczajnie przestałam się tym przejmować, okres wrócił i teraz jestem w 5mięsiącu ciąży z chłopakiem, o którego walczyłam przez cały rok.. Mam nadzieję, że Ci się ułoży, szczerze życzę Ci powodzenia, ale dąż do tego wszystkiego z głową.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale przecież nie ćwiczyłaś po kuracji. Ja zamierzam też ćwiczyć, wszystko się jakoś ułoży :)

      Usuń
  5. Popłakałam się, jest mi strasznie przykro, że na swojej drodze nie spotkałaś osoby, która by Tobie pomogła. Bez jedzenia nie można żyć. Mam nadzieję, że chęć dziecka Cię tak zmotywuje, że wybierzesz sobie dietę i ćwiczenia, które pomogą Ci osiągnąć cel.

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonale Cię rozumiem.. Potrafiłam głodzić się miesiącami, od czasu do czasu miałam dni, kiedy jadłam normalnie, ale potem płakałam i znów się zaczynało. Przeszłam na wegetarianizm, a jeszcze przed jadłam same owoce i warzywa, bo inaczej miałam wyrzuty. Ogarnęłam się dokładnie pół roku temu, wspomne, że mi okres zanikł.. Nie widać go już rok. Od tych 6 miesięcy ćwiczę regularnie, bo wcześniej albo ćwiczyłam, albo nie, a jeśli już to robiłam to nie znałam umiaru... Chciałam wyglądać jak kościotrup. Sama doszłam do tego, że pora się ogarnąć. Skończyć to, raz na zawsze. Zaczęłam jeść, ćwiczyć, cieszyć się, a jeśli zjadłam coś niezdrowego, zawsze mówiłam sobie, że w końcu mi smakuje, więc nie mam co płakać tylko się cieszyć chwilą. Aktualnie staram się jeść bardzo poprawnie, oczywiście walczę z niedowagą, czyli kaloryczność duża. Zawsze mam przy sobie pojemnik z kanapkami, na dalsze wyjazdy, wypady zabieram nawet obiady wcześniej przygotowane i normalnie przy znajomych jem, to jest moja sprawa co jem, jak jem. Z ważeniem i z patrzeniem miałam podobnie.. Nie rób tego, wtedy nie widzimy efektów. Ja codziennie patrząc w lustro nawet nie zauwazyłam, że ubyło mnie aż 14 kg, a miałam wagę prawidłową. Wagę najlepiej wyrzucić przez okno, mierz się raz w miesiącu, jedz zdrowo, wysypiaj się i ćwicz. Wiem, że łatwo mówić, ale mi się udało, więc Tobie też musi. Nie rób tego dla innych, zrób to dla siebie. Czasem jest naprawdę ciężko przezwyciężyć chęć głodzenia się, wymiotowania, ciekawość, ale potem wychodzimy na mega duży plus. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już tak od 3 lat i coś mi nie wychodzi :)
      Ja naprawdę chciałabym jeść zdrowo, nie głodzić się i nie robić tych wszystkich innych głupstw, ale myśl, że mogę łatwo i szybko znowu schudnąć, czyli wrócić do sylwetki z przed dwóch lat, kiedy głodziłam się tak mega mocno jest po prostu silniejsza.. to znowu wraca.

      Usuń
  7. IDŹ KOBIETO Z TYM DO LEKARZA, szanuj zdrówko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Poppy musisz wziąć się w garść. Chcesz mieć ładne ciało? - ćwicz. Ale nie zaniedbuj odżywiania, to i tak nic nie daje. Oprócz chorób i złego samopoczucia. Ja również chciałabym mieć ciało silniejsze (bo mam strasznie słabe ręce) i wysportowane, tylko jakoś nie potrafię się zabrać za ćwiczenia, zawsze jest to typowe "ale..", jakaś przeszkoda. Strasznie mnie to denerwuję u mnie że nie potrafię się za nic wziąć raz a porządnie, tak jest nie tylko jeżeli chodzi o ćwiczenia ale też np szkołę i ogółem życie. Ale o głodowaniu się.. myślałam, nie powiem że nie, nigdy ale jakoś nigdy (jak zawsze) nie rozpoczęłam takowej głodówki chociażby z ciekawości (jestem strasznie ciekawska, ale raczej wole wszystko sprawdzać sama). A jedzenie.. nie cierpię! Naprawdę! Nigdy nie lubiłam jeść dużo, choćby nie wiem jak dobre było. Kiedy wszyscy "wpierdalali jak świnie" ja zjadłam 1, 2 dajmy kanapki i tyle. Nawet przestałam nosić śniadania do szkoły, jakoś też nie potrafię już tak jeść jak dookoła pełno ludzi, niekomfortowo się wtedy czuję. MAsz fajny rower i świetne nogi! *p*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze czemu ten blog mi się aż tak bardzo podoba :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mówią, los przysparza nam wiele niespodzianek. Mam nadzieję, że choć na chwilę pewne rzeczy się ułożą. Mogą to być dla ciebie puste słowa, ale uwierz w realu mam ogromną empatię. Choć często za to dają mi w kość. To nic. Nie za bardzo się tym przejmuję. Aktualnie dużo jem. Ciągle podjadam a wagi dawno nie widziałam. Obraziłam się na nią. Jedyne co dobrze mi wychodzi to ćwiczenia. Od czasu do czasu jest jakąś tam aktywność :)

    Terra
    Diary Alice

    OdpowiedzUsuń
  11. nie powinnaś nic nie jeść, ponieważ może się to źle odbić i możesz przytyć :)

    Dziękuje za komentarz :) Wpadniesz i pomożesz? Będę wdzięczna!
    LIFE PLAN BY KLAUDIA

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak bardzo przypominasz mnie sprzed roku... to smutne. Też zawsze byle jak najwięcej ruchu i najmniej jedzenia. Zawsze wychodziłam z domu bez zjedzonego śniadania, a kanapki od mamy wyrzucałam. Raz w szkole miałam test kupera i biegłam go na pustym żołądku, wszystko mnie potem bolało i tak śmiesznie odpływałam, ale nie zemdlałam i nikomu nic nie mówiłam... i dostałam ochrzan od nauczycielki, że zwolniłam w pewnym momencie i w efekcie zamiast 6 dostałam 5 - zabrakło mi jednego okrążenia. Zabolało. Ale dość o mnie. Gdybym mogła to zaciągnęłabym Cię nawet siłą do psychologa, ale to nie ma sensu, dopóki sama tego nie zechcesz. Wiesz... bez specjalisty z tego nie wyjdziesz, naprawdę. Ne warto sobie niszczyć zdrowia dla perfekcji, której i tak się nie osiągnie, zresztą schudnąć można z głową i zdrowo. Ale najpierw trzeba wyleczyć rany na psychice, bo każda osoba z ED ma ich wiele. Walka z własnymi demonami to długi i żmudny proces, ale warto, tylko trzeba uwierzyć że się da i przede wszystkim chcieć - Ty chyba jeszcze do tego etapu nie doszłaś...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiadomo, że każdy przygląda się sobie i chce wyglądać jak najlepiej. Ja należę raczej do osób normalnej sylwetki - nigdy nie miałam tendencji do tycia. Wiem, że gdybym poćwiczyła wyglądałabym lepiej, ale akceptuje na tyle siebie, że czuję się z taką sobą dobrze . Nie wyobrażam sobie aż tak kontrolować jedzenia i zastanawiać się na tym wszystkim tak jak Ty, pewnie musi być Ci niełatwo ?! :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż, mam nadzieję, że przez to przejdziesz... Życzę ci dużo siły! Coś już na snapie u ciebie widziałam, więc chyba zdecydowałaś się jednak na psychologa? To dobrze, życzę ci powodzenia i wierzę, że w końcu wszystko u ciebie się ułoży i z tego wyjdziesz. Wiem, że to łatwiejsza droga, ale czy po ćwiczeniach czy bieganiu nie ma większej satysfakcji?
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  15. Też mam podobne kłopoty,chociaż nie prowokuje wymiatów etc.czy nie biorę środków przeczyszczających ale poprostu w szkole nic nie jem sama woda,czasami ta jak ty mam kanapkę którą i tak nie ruszoną przynosze do domu,często się przyglądam w lustrze i wogulemowie sobie nie jedz to ty wybierasz droge,czasami potrafią zjeść 100 kcal dziennie i to mi wystarczy a czasami do 17-18 nic nie zjem i napad głodu,problemy z odzywianiem sa bardzo trudne,to nie tylko fizyczna część,anoreksja czy bulimia leży w głowie :) trzymaj się :)
    mycrazyworldpaula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo pouczający post :) obserwuję i będę wpadać częściej :)
    liczę na rewanż :) http://maarcixx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. masz kogoś kto by Cię od tego odciągnął ?:C

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiem,że już za późno, ponieważ ten tekst jest o s t r z e ż e n i e m przed zaburzeniami odżywiania,ale myślę,że powinnaś go przeczytać.
    http://salata-slowna.blogspot.com/2013/10/22-wiec-chcesz-miec-zaburzenia.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Z jednej strony smutne jest to, co piszesz, a z drugiej jesteś odważna, wiesz? Ja mam lekką nadwagę, a nie potrafię zmusić się do zrobienia z tym czegokolwiek. Szukam sobie motywacji, zaczynam działać, a po dwóch dniach wszystko rzucam. Oddaj mi trochę Twojego samozaparcia :)
    PS. Będę trzymać kciuki, żeby wyniki były jednak pozytywne! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo interesujący blog, życzę powodzenia! Dasz rade :) trzymam kciuki za ten rok,który Cię czeka;)
    Zapraszam do siebie
    Www.neessy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń