Budziki nie zdołały postawić mnie na nogi. Zmartwiłam się, bo uciekł mi pociąg. Usiadłam zaspana przecierająca oczy. Koło mnie Anioł. Jak wspaniale się koło niego budzić. Musiałam się jakoś dostać do domu. Nie chciałam kolejnej kłótni z mamą. Szybko skorzystałam z łazienki i razem z Aniołem poszliśmy na drogę wylotową z miasta. Nie lubię pożegnań. Z daleka sobie kiwaliśmy. Czekał, aż wsiądę do jakiegoś samochodu. Niedziela rano, jeden samochód na pięć minut. W końcu zatrzymała się biała furgonetka. W środku siedział przemiły, starszy pan. Akurat jechał przez Starogard, gdzie chciałam się właśnie dostać. Rozmawialiśmy o pogodzie, o tym, że póki jest się młodym to trzeba korzystać z życia. Dopiero, kiedy przejechaliśmy przez Waćmierek zaczęłam się bać. W tym mieście na poboczach stoją prostytutki. Facet mówił tylko o seksie do końca podróży. Jakby tego było mało wyciągnął rękę w kierunku mojego uda, zaczął je dotykać i kierować się w stronę mojego krocza. Powiedziałam mu, że ma zabrać te łapy, bo sobie tego nie życzę. Oczywiście w bardziej dyplomowany sposób, aby się nie wkurzył. Próbowałam jakoś zmienić temat. Jednak na marne. Ten szaleniec miał tylko jedno w głowie. Prosił mnie, abyśmy zjechali w las i to zrobili. Cały czas odmawiałam. Myślałam, że na serio, gdzieś zjedzie. Do końca drogi zostało nam przejechanie przez same lasy na poboczach. Był bardzo napalony. Próbowałam nadal myśleć racjonalnie, powoli oddychać i zachować spokój. W głowie układałam milion planów na wypadek, gdyby mnie zaatakował. Zbicie szyby łokciem, kopnięcie go w szyję, szybkie wyciągnięcie ostrego druta, którego trzymam na wszelki wypadek taki jak ten. Było tego mnóstwo. Na złość miałam rozładowany telefon, więc Anioł nie miał nawet numerów rejestracyjnych. Dziwne, bo ten staruch na naklejce z przodu szyby miał inne numery rejestracyjne niż z tyłu samochodu. Przez ostatnie minuty drogi wcale się do siebie nie odzywaliśmy. Panowała niezręczna cisza. Jednak wolałam ciszę, niż jego pieprzenie o seksie. Na szczęście nigdzie nie zjechał, nic mi nie zrobił. Gdy wysiadałam spytał się ostatni raz czy nie chcę z nim tego zrobić, odmówiłam po raz 7567565. Wyszłam jak najszybciej mogłam, odpaliłam papierosa i udałam się na przystanek autobusowy. Tym razem miałam szczęście. Już nieraz jeździłam na stopa. Przez ponad dwa lata nic mi się nie stało. Od końcówki 2013 roku jakoś się zniechęciłam. Moja intuicja mówiła mi, że coś się może stać, więc sama łapałam stopa przy naprawdę potrzebnych okazjach. Od wczoraj wiem, że już nie wsiądę do obcego samochodu sama. Miałam wielkie szczęście. Jednak numer rejestracyjny GPU 80JU zapamiętam do końca życia.
Mam nadzieję, że udało mi się komuś otworzyć oczy i popchnąć w kierunku decyzji o zaprzestaniu samotnej jazdy na stopa. Tymczasem zapraszam was na fan page na facebook'u: https://www.facebook.com/poppymiauczak
Klikajcie na banery na pasku bocznym! :)
kiedyś dość często jeździłam na stopa, ale bylo to ok 10 lat wstecz, trochę inne czasy. Wg jak chodziłam do liceum bylo inaczej, bezpieczniej. Wracalyśmy z kuzynka na pieszo spory kawał drogi i obyło się bez przykrych niespodzianek ;/
OdpowiedzUsuńTy to masz te przygody, brrr... Na szczęście tych prawdziwych psycholi jest stosunkowo niewiele, ale nigdy nie wiadomo co takiemu potencjalnemu świrowi uderzy do głowy. Trzeba uważać, nosić ze sobą pieprz w spray'u - albo po prostu unikać korzystania z okazji i wsiadania do samochodów obcych ludzi...
OdpowiedzUsuńMasakra, ja nie wiem czy bym potrafiła powstrzymać wkurzenie i dojechać do celu z takim gościem, chyba kazałabym mu natychmiast sie zatrzymać i spieprzałabym byle dalej od dziada...
OdpowiedzUsuńFajny tekst, na stopa jeździłam kiedyś dużo ( chociaż nigdy sama )...na szczęście trafiałyśmy na normalnych ludzi :)
OdpowiedzUsuńDzięki za kometarz - obserwuję ;)
Pozdrawiam
LiliS
thanks yes of course i follow you
OdpowiedzUsuńkiss
W życiu bym nie wsiadła do stopa! Dziwię ci się, że się nie bałaś.
OdpowiedzUsuńVery artistic Have a great and productive week ahead!
OdpowiedzUsuńNie no, swojego bloga nadal prowadzę :3 Pozostawiam go jednak bardziej w ukryciu dla zwykłych ludzi. I przez najbliższy czas nie zamierzam jakoś specjalnie nic w nim stawiać. Jak na razie nie warto, nie czuję "weny", you know ;D
OdpowiedzUsuńKurcze, szkoda z tymi feriami, bo mi się zaczęły i to byłoby niesamowite gdybym była przy kasie i wbiła do Ciebie na jedne dzień :D (wiesz, wspominałam Ci kiedyś coś na temat tych moich głupich planów :D) Latam jednak goła i niekoniecznie wesoła :( Wieje mi cholernie w portfelu -_- eh...
No nic, muszę CIę o coś poprosić. Masz spory wpływ na ludzi którzy Cię odwiedzają na blogerze, jak myślisz ? Była by mała możliwość by zareklamować niebawem mój nowy, mały, kiczowaty, dopiero rozwijający się blog, na jednym z twoich postów ? :D
3maj się Poppy. Mam nadzieję że jednak te moje gadanie z tym wyjazdem się uda :3 Czo o tym sądzisz ? :D
wiecozrem ogarnę twoją notkę, zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńNo niestety tak to jest z tym łapaniem na stopa. Nigdy nie wiesz jaki popapraniec ci się trafi ;/
OdpowiedzUsuńBoże Poppy to okropne zawsze się takich bałam i chociaż perspektywa jazdy autostopem zawsze mi się podobała chyba nigdy nie odważyłabym sie jechać z samym facetem.
OdpowiedzUsuńDobrze,że wszystko ok <3
lovely blog, follow each other?
OdpowiedzUsuńhttp://sissascorner.blogspot.it/2014/02/theit.html
No.. ciekawie, nie powiem. Ja kiedyś z moim starszym kolegą wsiedliśmy do samochodu na stopa, a on zaczął nam opowiadać, że w dzisiejszych czasach to lepiej nie wchodzić do aut, szczególnie jak jestem taka malutka, bo jeszcze mnie ktoś zgwałci, a my się tylko śmialiśmy. Hm. No cóż. Mówił prawdę tak szczerze.
OdpowiedzUsuńWidać, że jakimś 'superpsycholem' nie był, bo przynajmniej Cię wypuścił, tam gdzie chciałaś. Ale to po prostu miałaś szczęście.
Aha. List już do Ciebie wysłałam! ☺
wow you are brave, I would have shit in my pants, I do not trust either in my shadow, so I do not want to go through something similar, you invited me to follow each other GFC, so I did, I see your blog interesting and earnestness to have things that other blogger (myself included) have fear, you also have a similar style to mine, I really like! now it's your turn to follow ... greetings and hugs!
OdpowiedzUsuńwow you are brave, I would have shit in my pants, I do not trust either in my shadow, so I do not want to go through something similar, you invited me to follow each other GFC, so I did, I see your blog interesting and earnestness to have things that other blogger (myself included) have fear, you also have a similar style to mine, I really like! now it's your turn to follow ... greetings and hugs!
OdpowiedzUsuńJeju, jak dobrze ze nic sie nie stalo :o ja nigdy nie jezdzilam stopem, jakos do tego typu podrozy zawsze mialam uprzedzenie, teraz wzrosnie ono jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńHi, sure I want to follow each other. Following you on gfc, please do the same ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mypetitecorner.blogspot.com
ja jeszcze nie jeździłam na stopa i nie mam zamiaru...
OdpowiedzUsuńhttp://lusia--lusia.blogspot.com/
Ja bym chyba nie wytrzymala na Twoim miejscu. Normalnie Cie podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://to-wlasnie-ja-m.blogspot.com/
Dobrze, że nic Ci się nie stało. Nie wiem, jak ja by, postąpiła w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńO kurczę. To się nazywa mieć niefart. Ja chyba od arzu bym wysiadła i poleciała na piechotę... Choć licho wie, może ruszył by w pościg? Sto razy bardziej wole moje kochane pociągi...
OdpowiedzUsuńNie jeżdżę na stopa, jestem zbyt poukładana. Z własnej winy się nigdy nigdzie nie spóźniam ;)
Kurczę, ja nawet nic przy sobie nie noszę do obrony... Choć patrząc na to, na jakim osiedlu mam szkołę, rodzice zastanawiają się czy załatwić mi gaz pieprzowy...
Intuicja nigdy nie zawodzi, sprawdziłam to wielokrotnie...
niezła przygoda :)
OdpowiedzUsuńZawsze byłam zrażona do samotnych podróży stopem i myślę, że chyba nigdy nie zdecydowałabym się wejść do samochodu sama, ponieważ słyszałam wiele historii, właśnie takich jak Twoja. Dobrze, ze nic Ci się nie stało!
OdpowiedzUsuńJestem strasznie wrażliwa.Popłakałam się.Serio.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jechałam i nigdy nie pojadę na stopa.
Of course we can follow to each other,following, check out my blog :)
OdpowiedzUsuńwww.anetesdomas.blogspot.com
O Boże,dobrze,że nic Ci się nie stało.
OdpowiedzUsuńhi dear thanks for visiting my blog and sure i would love to follow each other just let me know where you followed me and I'll surely follow back =) hugs http://anotsosecretlife2011.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmatko masakra co za człowiek !!!
OdpowiedzUsuńja bym nigdy nie wsiadła do takiego auta .
hello,my name is Poppy
OdpowiedzUsuńNo matter what you're going through, it's always better if you have people to share it with.
thank you for sharing this to us ,enjoy here
love the photos all!!!
Hope to be your friend soon Pls post more!
Would you like to follow each other? Just let me know in my blog
hope you can check my blog and share beauty:
http://me-poppy.blogspot.com
Na szczęście nigdy nie próbowałam jeździć "na stopa", ponieważ wiem jak to się może skończyć. Poza tym jak stoję np. na pasach i przejeżdża ciężarówka, to to w jaki sposób patrzą się kierowcy na każdą stojącą kobietę po prostu mnie obrzydza.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jezdzilam na stopa, ale chcialabym kiedys sprobowac. :)
OdpowiedzUsuńAle bym raczej zdecydowala sie na jakas kobiete (mniejsze ryzyko) :)
jakaś katastrofa . -.- na pewno nie wsiądę sama do obcego samochodu . o nie !
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli to,że jeśli kładziemy się spać naprawdę zmęczeni,wtedy naprawdę sie żyje :)
OdpowiedzUsuńo rany... Poppy, woź ze sobą gaz pieprzowy, tylko nie używaj go w samochodzie ;)
OdpowiedzUsuńserio. straszne. ja też jeździłam sama z facetami ale niewiele razy, nigdy nic wielkiego się nie stało... Twoja historia jest straszna, całe szczęście, że nic się nie stało. aż mi się przypomniał zboczeniec, który mnie zmacał w metrze... uważaj na siebie, proszę
Bardzo nieciekawa sytuacja. Ja sama nigdy stopem nie jezdziłam - jestem za wielkim tchórzem ! Boję się. Ostatnio z siostrą odkryłyśmy stronę blablacar ( dość popularną teraz wśród studentów) i co do tego rodzaju transportu też miałam wiele obaw - choć pozornie to bezpieczne, bo gwarancji, że dojedziesz w jednym kawałku nigdy nie ma. Przełamałam się i wsiadłam do auta z obcymi ludźmi , nie sama z siostrą i powiem, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Mili, sympatyczni kierowcy, przewózka za małe pieniądze. Polecam!
OdpowiedzUsuńCo do Twojej 'akcji' z dziadkiem - ja bym chyba ze strachu umarła! Chyba trzeba się zaopatrzyć w jakiś gaz łzawiacy czy scyzoryk albo w auto ^^, żeby czuć się bardziej bezpiecznie. Nie myślałam o takich pomocach?:)
cool song!!
OdpowiedzUsuńFollow me on http://laviecestchic.blogspot.it
Straszne przeżycia, miałaś szczęście. Też uważam, że samotne podróżowanie stopem nie jest rozsądne. Obyś już nigdy nie trafiła na takiego faceta! :) dziękuję za odwiedziny :))
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie będę łapać stopa(no chyba, że z kimś) :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takie sytuacje się zdarzają. Dobrze, że ostatecznie ten gość nic Ci nie zrobił. Ja staram się zawsze jeździć z kimś i słuchać intuicji. Do tego gaz pieprzowy czy chociażby dezodorant zawsze pod ręką. I spisywanie numerów rejestracyjnych plus wysyłka do rodziców czy chłopaka. Ale dobrze, że w sieci są takie historie, bo zawsze trzeba pamiętać, że jazda stopem to pewne ryzyko. I mieć oczy i uszy szeroko otwarte. W takie sytuacji chyba najlepiej było poprosić gościa żeby się zatrzymał na stacji benzynowej i podziękować za dalszą wspólną podróż. O ile była jakąś stacja po drodze.
OdpowiedzUsuń